Dlaczego dziedzictwo Pokolenia Kolumbów jest ważne w czasach współczesnych?

Rozmowa z Anną Jakubowską, członkinią Kapituły Nagrody im. Jana Rodowicza „Anody”, sanitariuszką i łączniczką Batalionu „Zośka”, uczestniczką Powstania Warszawskiego, działaczką pozycji demokratycznej w PRL [20min]

Pamięć o Powstaniu Warszawskim oraz walce toczonej w podziemiu przez Armię Krajową w czasie drugiej wojny światowej jest wciąż żywa – na ulicach, na ubraniach, w popkulturze. Czy jednak kult bohaterskich czynów zbrojnych nie przesłania idei, jak stała za poświęceniem Pokolenia Kolumbów? O dziedzictwie pozostawionym współczesnym Wszechnica rozmawiała z Anną Jakubowską, ps. Paulinka, sanitariuszką i łączniczką Batalionu „Zośka”, uczestniczką Powstania Warszawskiego, więzioną w czasach stalinowskich, działaczką opozycji demokratycznej w PRL, obecnie członkinią Kapituły Nagrody im. Jana Rodowicza „Anody”.

Po odzyskaniu wolności w 1989 roku Anna Jakubowska zaangażowana była w prace Fundacji Filmowej Armii Krajowej, która wyprodukowała blisko 30 filmów poświęconych działalności AK. Jak powiedziała, celem jej działalności był powrót do tamtych czasów i czerpanie z wartości, które wówczas przyświecały żołnierzom walczącym w konspiracji.

Nie możesz obejrzeć wykładu? Posłuchaj podcastu:

Energia do jej założenia wyzwoliła się w czasach karnawału Solidarności. Anna Jakubowska była zaangażowana w istnienie związku od jego powstania w 1980 roku. Szczególnie aktywna była podczas prac, które poprzedziły zakończone sukcesem opozycji wybory w czerwcu 1989 roku. Jak wspomina, dwa najbardziej wzruszające momenty w jej życiu związane z postawą patriotyczną  to „wybuch powstania, kiedyśmy poczuli się wolni, i potem ten dzień, kiedy ogłoszone zostały wyniki wyborów Solidarności, kiedy mogliśmy powiedzieć, iż mimo że to nie były całkiem wolne wybory, to jednak zwyciężyliśmy”.

Pamięć o czynach akowców była kultywowana przez działaczy opozycji demokratycznej. „Nasze pokolenie stanowiło dla tych solidarnościowców pewien wzór, który oni starali się naśladować w sensie zachowania się, i w ogóle oporu, pokazywania swojej postawy oporu wobec przemocy, także wydaje mi się, że nas bardzo jednoczyły te wartości” – mówi Anna Jakubowska. Podkreśla też, że wspomnienie o tragedii Powstania Warszawskiego było dla działaczy opozycji demokratycznej przestrogą: „Ich działanie było dużo bardziej ostrożne. Oni wiedzieli, czym grozi przekroczenie pewnej granicy buntu, i bali się tego, żeby nie powtórzyła się taka sytuacja, która była w czasie Powstania, żeby nie zginęło dużo ludzi”.

Dziś, jutro, pojutrze

Obecnie często pamiętana jest tylko walka zbrojna, jaką Armia Krajowa prowadziła z okupantem. Anna Jakubowska podkreśla jednak, że wychowanie młodzieży w oddziałach – szczególnie w Szarych Szeregach – nakierunkowane było na odbudowę kraju w przyszłości. Gdy rozpoczynała konspiracyjną służbę w młodzieżowej organizacji PET, nie było jeszcze mowy o bezpośredniej walce z wrogiem. „Pierwsze działania to było opracowywanie referatów, które miały uporządkować po wojnie nasze państwo w sensie ustroju demokratycznego i wiedzy o tym, co zrobić” – wspomina.

Bohaterka rozmowy uczciwie zastrzega, że powyższe zadanie nie wydawało się szczególnie ekscytujące, zwłaszcza gdy jej koledzy zaczęli już uczestniczyć w akcjach małego sabotażu. Jak jednak zaraz potem dodaje, „całe nastawienie w naszych oddziałach, już później, zwłaszcza że żeśmy wszyscy dojrzewali, chłopcy byli trochę starsi od dziewcząt, było na to, co będzie po wojnie”. Symbolizowało to słynne zawołanie Szarych Szeregów – „Dziś, jutro, pojutrze”.

Po zakończeniu działań zbrojnych, choć władzę w Polsce przejęli komuniści, żołnierze Batalionu „Zośka” starali się te cele realizować. Wierzyli, że nie dosięgną ich represje, i podjęli decyzje o ujawnieniu się przed nowymi władzami. „Wszyscy koledzy kończyli szkoły, jeżeli jeszcze nie mieli matury, i natychmiast szliśmy na uczelnie. Wydawało się, że będziemy mogli pracować dla tej Polski, mimo, że jest taki ustrój” – wspomina.

Przerwały to aresztowania, jakie spadły na „Zośkowców” w 1948 roku. Choć słyszeli wcześniej o podobnych przypadkach, to sami przyjęli je z zaskoczeniem. „Myśmy już byli w pewnej takiej stabilizacji, kiedy nas to spotkało zupełnie niespodziewanie. Myśmy się kompletnie nie spodziewali, że będziemy aresztowani masowo” – wyjaśnia.

W zniewolonej Polsce

Anna Jakubowska spędziła w stalinowskim więzieniu 5,5 roku. Na wolności musiała zostawić niespełna dwuletniego syna. Gdy wyszła zza krat na fali odwilży po śmierci Stalina, spotkała się z dalszymi szykanami. Nie została przyjęta z powrotem na uczelnię, długo też miała problem ze znalezieniem pracy. „O tym żeby skończyć studia, że zdobyć jakąś pozycję zawodową, o tym nie było mowy. Dopiero zostałam zrehabilitowana w późniejszych latach, i okazało się, że w ogóle cała ta organizacja, która działała przeciwko ustrojowi Polski, to nie istniała” – mówi z sarkastycznym uśmiechem.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że oprócz osobistej gehenny, największym ciosem dla „Zośkowców” była tajemnicza śmierć podczas śledztwa ich przyjaciela z oddziału – Jana Rodowicza „Anody”. „Zginął w polskim więzieniu, nie wywieziony gdzieś do Niemiec, do jakiegoś obozu, nie wywieziony na Syberię, tylko w polskim więzieniu zginął z rąk Polaków młody, wspaniały 25-letni chłopak” – mówi. W późniejszej rozmowie prosi o zaznaczenie, żeby fakt ten stanowił na zawsze ostrzeżenie przed politycznym odwetem.

Powstańcy czasu pokoju

Obecnie Jan Rodowicz „Anoda” patronuje nagrodzie swojego imienia, która przyznawana jest dla „>>Powstańców<< czasu pokoju – ludzi, którzy nie muszą walczyć z bronią w ręku w obronie podstawowych wartości, lecz mogą je urzeczywistniać w wolnej Polsce”. Czy żołnierz może być wzorem do naśladowania w czasach pokoju?

Anna Jakubowska nie ma wątpliwości, że w przypadku Jana Rodowicza „Anody” tak. „Miał mnóstwo takich cech, które jednały mu przyjaciół. Był szalenie pogodny, był wesoły, bezpośredni, miał taki życzliwy stosunek do słabszych, co bardzo było ważne w okresie wojennym, i zresztą powojennym”. Choć w wyniku trzykrotnie odniesionych ciężkich ran w czasie Powstania był inwalidą, to jeździł na nartach, starał się swoją słabość pokonywać.

„Było dla niego charakterystyczne, że jednocześnie będąc dobrym dowódcą, umiejącym wyegzekwować od swoich podwładnych jakieś posłuszeństwo, i narzucić swoje decyzje, był jednocześnie bardzo życzliwym, dobrym człowiekiem. Szybkim w decyzji, zdecydowanym, ale jednocześnie nie antagonizującym ludzi, tylko wprost przeciwnie. Życzliwym stosunkiem opiekuńczym” – podkreśla Anna Jakubowska.

Warto, żeby ludzie odwołujący się obecnie do dziedzictwa Armii Krajowej, także o opisanych tu wartościach pamiętali.

Więcej o ustanowionej przez Muzeum Powstania Warszawskiego Nagrodzie im. Jana Rodowicza „Anody” na stronie Anoda.org.

***

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Podobne wykłady Historia

Komentarze

Partnerzy

Lista zapisanych wykładów jest aktualnie pusta.