O wyborach prezydenckich w USA

Rozmowa z prof. dr. hab. Bohdanem Szklarskim – dyrektorem Ośrodka Studiów Amerykańskich UW. Fundacja Wspomagania Wsi, 7 września 2016 [1h02min]

Amerykanie 8 listopada zdecydują, kto przez kolejne cztery lata będzie zasiadał w Białym Domu. O fotel prezydenta rywalizują była pierwsza dama, senator i sekretarz stanu Hillary Clinton oraz ekscentryczny miliarder Donald Trump. O wyborach w Stanach Zjednoczonych rozmawialiśmy z dyrektorem Ośrodka Studiów Amerykańskich UW – prof. Bohdanem Szklarskim.

Gość Wszechnicy opisał, jak zorganizowany jest system wyborczy w USA. Amerykanie nie głosują bezpośrednio na danego kandydata, ale wybierają elektorów popierających któregoś z nich. W każdym stanie głosy liczone są oddzielnie. W danym stanie wybieranych jest tylu elektorów, ilu przysługuje mu kandydatów do Kongresu – składa się na tę liczbę dwóch senatorów oraz członkowie Izby Reprezentantów, których ilość w każdym stanie jest inna w zależności od liczby ludności. Formalnie dopiero elektorzy decydują o wyborze prezydenta. Jest nieformalnie przyjęte, że wszyscy oddają głos na tego kandydata, który zdobył największe poparcie w danym stanie.

Swing states

Żeby zostać prezydentem, kandydat musi uzyskać powyżej 270 głosów elektorskich. W większości stanów tradycyjnie utrzymuje się poparcie dla kandydatów desygnowanych przez demokratów lub republikanów. Dlatego – jak zwrócił uwagę amerykanista – o wyborze prezydenta decydują głosy oddane w tzw. swing states (pol. kołyszące się stany). Wśród tych stanów prof. Szklarski wskazał Pensylwanię, Michigan, Wisconsin, Ohio, Florydę – gdzie elektorat jest najbardziej zróżnicowany pod pod względem etnicznym, rasowym, kulturowym ekonomicznym.

Demokraci Reagana

Gość Wszechnicy zwrócił uwagę, że o wyborze prezydenta może zdecydować grupa tzw. Reagan Democrats (pol. demokraci Reagana). Mianem tym określono w l. 80 tradycyjny elektorat Partii Demokratycznej, który zagłosował w wyborach prezydenckich na kandydata Partii Republikańskiej Ronalda Reagana. To biali wykwalifikowani robotnicy, których sytuacja na rynku pracy pogorszyła się w wyniku przenoszenia przemysłu za granicę (i obawiający się konkurencji ze strony Latysów i Afroamerykanów). Demokratom udało się odzyskać poparcie części z nich za czasów prezydentury Billa Clintona, jednak wciąż odczuwają oni niepewność co do swojej przyszłości. Podobnych niezdecydowanych grup jest dziś w USA więcej, zwrócił uwagę amerykanista.

Współpraca prezydenta z Kongresem

Wyborom prezydenta towarzyszą w USA wybory do Kongresu. Amerykanie wybiorą jedną trzecią senatorów i wszystkich członków Izby Reprezentantów. Prezydent będzie musiał współpracować z Kongresem, którego filozofia pracy jest zupełnie inna niż w przypadku parlamentów europejskich. Prof. Szklarski wyjaśniał, że każdy z kongresmanów ma przede wszystkim na uwadze zdanie swojego elektoratu w danym stanie. Są oni autonomiczni w swoich decyzjach i przynależność do partii politycznych ma dla nich znaczenie drugorzędne. Ogranicza to pole działania prezydenta. Nadaje on ton dyskusji, ale nie wiele może zdziałać, jeśli jego intencje idą w poprzek zdania Kongresu, zaznaczył gość Wszechnicy.

Dlaczego Amerykanie nie boją się Trumpa?

Donald Trump zmroził sojuszników USA stwierdzeniem, że zanim zdecydowałby o pomocy im w przypadku agresji, najpierw sprawdziłby, czy wypełniają zobowiązania wobec USA. Prof. Szklarski tłumaczył, że Amerykanom bliskie jest takie „biznesowe” podejście. Uważają, że w interesie ich kraju jest wspieranie jedynie tych, którzy sami są gotowi świadczyć na rzecz sojuszu daninę krwi i pieniędzy. Jednocześnie, dla przeciętnego wyborcy w USA problemy świata mają marginalne znaczenie, mówił amerykanista.

Gość Wszechnicy jako przyczynę popularności ekscentrycznego miliardera wskazał przekonanie o potrzebie zmiany. Dla jego wyborców – w przeciwieństwie do elektoratu Hillary Clinton – nie oznacza ona zmiany instytucjonalnej. Ich faworyt odpowiada na oczekiwanie odsunięcia od władzy i wpływu zasiedziałych elit w Waszyngtonie. Prof. Szklarski podkreślił jednocześnie, że kulturze amerykańskiej w przeciwieństwie do europejskiej nie ma obecnego strachu przed związanym ze zmianą ryzykiem.

Trump głosi kontrowersyjne poglądy i często zmienia zdanie na wielu tematów. Chwiejność opinii, która byłaby dyskwalifikująca dla każdego polityka wywodzącego się ze starych elit, przez zwolenników Trumpa odczytywana jest jako jego zaleta. Ich zdaniem nie jest ona przejawem nieszczerości polityka, ale wyrazem jego wolności, mówił amerykanista.

Więcej w załączonym filmie z wywiadu. Zapraszamy do oglądania.

***

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Podobne wykłady Polityka

Komentarze

Partnerzy

Lista zapisanych wykładów jest aktualnie pusta.