Zdolni mimo wszystko – dlaczego szkoła nie sprzyja rozwojowi? Wykład Marii Mach
Wykład Marii Mach, Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki, 15 czerwca 2015 r. [43min]
Posłuchaj wykładu w formie podcastu:
Krajowi Fundusz na rzecz Dzieci od początku lat 80. pomaga uzdolnionym młodym ludziom rozwinąć skrzydła. O pracy Funduszu oraz jego doświadczeniach, które mogą zostać wykorzystane w powszechnej edukacji, opowiedziała w Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki Maria Mach, dyrektorka Biura Funduszu i jego była stypendystka. – Czasem będę przesadzać, ale będę przesadzać z powodów retorycznych, to znaczy – żeby pewne zjawiska wyjaskrawić, uczynić wyraźnymi. I to nie znaczy, że naprawdę tak myślę, ale to znaczy, że uważam, że warto się czasem przyjrzeć sytuacji, tak jakby ona już była taka, nawet jeśli np. nie jest taka zła – zastrzegła prelegentka.
Maria Mach opowieść o działalności Funduszu rozpoczęła od stwierdzenia, że za niefortunne uważa sformułowanie, że zajmuje się on wspieraniem dzieci „wybitnie uzdolnionych”. Po pierwsze, większość podopiecznych organizacji to licealiści. Po drugie stwierdzenie „wybitnie uzdolnieni” jej zdaniem niepotrzebnie nadaje im piętno. Dyrektor Biura Funduszu woli mówić, że szuka on ludzi z pasją i ciekawością, dla których bodźców do rozwoju nie dostarczają już dom ani szkoła. Jak zaznaczyła, inicjatywa musi tu wyjść od samego młodego człowieka, który musi pokazać, dlaczego potrzebuje wsparcia.
Fundusz od dawna nie przyznaje już swoim podopiecznym finansowych stypendiów. Organizuje dla nich natomiast warsztaty i interdyscyplinarne obozy. Na tych pierwszych młodzi ludzie mają możliwościach poznać od środka laboratoria naukowe PAN. – Idea jest taka, żeby oni nie przychodzili tam jako widzowie, jako goście – w takich muzealnych kapciach, żeby się rozejrzeć, z szacunkiem przyjrzeć pracy naukowca i wycofać. Tylko idea jest taka, żeby oni tam przyszli i współpracowali – wyjaśniła Maria Mach.
Na obozach z kolei młodzi ludzie są zachęcani do uczestnictwa także w zajęciach z dziedzin, które na co dzień nie budzą ich szczególnego zainteresowania. Pasjonaci nauk ścisłych mają okazję wziąć udział w zajęciach z przedmiotów humanistycznych i vice versa. – Czasem pytanie zadane z punktu widzenia informatyka jest fascynujące dla osoby, które opracowuje korespondencję Mickiewicza od 30 lat i dopiero teraz wpadła, że na przykład można by na to spojrzeć pod innym kątem – wyjaśniała sens takich interdyscyplinarnych zderzeń prelegentka.
Dyrektorka Biura Funduszu podkreśliła, że nie istniałby on bez swoich absolwentów. Doktorzy i profesorowie prowadzący zajęcia mają doskonały kontakt z młodzieżą, bo sami byli kiedyś po drugiej stronie. Motorem działania zarówno wykładowców, jak ich słuchaczy są ciekawość siebie i ciekawość świata. A to z kolei zdaniem Marii Mach rzeczy, które nie istnieją w ramach powszechnego systemu edukacji.
Szkoła według prelegentki funkcjonuje w taki sposób, aby zabijać indywidualną ciekawość. Zadaniem uczniów jest słuchać, a nauczycieli odpytywać – to znaczy zadawać pytania o rzeczy, na które znają już odpowiedź. Przypomina więzienie lub koszary. Kontroluje i ogranicza indywidualność. Oczekuje, że wszyscy wyniosą z niej jednakową ilość wiedzy. Tymczasem zdaniem Marii Mach uczniowie powinni zdobywać w szkole wiedzę na maksymalną miarę możliwości. Zadaniem nauczyciela powinna być tych możliwości ocena.
Dyrektorka Biura Funduszu wyjaśniła, gdzie ma źródło przekonanie, że wszyscy muszą posiadać jednakową wiedzę. Według niej wzięło się ono ze strachu, że gdy zabraknie wspólnego mianownika między ludźmi, nie będą się oni w stanie się wzajemnie porozumieć. Tymczasem jej zdaniem komunikacja między ludźmi o różnorodnych doświadczeniach mogłaby być ciekawsza. O szkole powinniśmy więc myśleć radykalnie i zerwać ze wspólnym kanonem. Wobec ogromnie współcześnie narastającej liczby informacji jest już niemożliwy do ustalenia. Nowoczesna edukacja powinna więc w niewielkim stopniu wymuszać wspólny efekt, ale odpowiadać na indywidualne możliwości konkretnej osoby.
– Nauczanie zaczyna się tam, gdzie odpowiadamy na doświadczenie młodego człowieka. To młody człowiek musi odkryć przez jakieś doświadczenie – to że się oparzył, to że mu ptak zaśpiewał nad uchem, że się dowiedział, że wujek zginął w powstaniu – że coś go ciekawi. Że jest jakiś problem. I wtedy możemy mu powiedzieć: jest wiedza, jest cały szereg informacji, które są odpowiedzią na twoje pytanie. Ale musimy przede wszystkim sprawić, że doświadczenie życiowe tego dziecka ujawni się w jakimś pytaniu – zakończyła prelegentka swoje wystąpienie.
***
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.