O współczesnej wojnie
Rozmowa z gen. Stanisławem Koziejem, Fundacja Wspomagania Wsi, 22 stycznia 2020 [1h20min]
Posłuchaj rozmowy w formie podcastu:
Rosyjska agresja na Ukrainę w 2014 roku oraz zmiany w doktrynie wojennej Kremla postawiły przed NATO kolejne wyzwanie. Sojusz musi być gotowy do odparcia nowego zagrożenia ze wschodu. O współczesnej wojnie, nowych metodach jej prowadzenia i polskiej polityce obronnej w tym kontekście mówił w studiu Wszechnicy gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i profesor w Akademii Łazarskiego.
– W klasycznym ujęciu wojna jest pewnym instrumentem polityki. Poprzez wojnę państwo osiąga pewne cele polityczne. Tym celem jest narzucenie swojej woli drugiemu państwu. Oczywiście lepiej jest narzucać wolę bez użycia tego ostatecznego środka, bo wojna jest ostatecznym środkiem politycznym, który nie tylko niszczy przeciwną stronę, ale także wiąże się z ogromnymi stratami tego, który się decyduje na taką wojnę – mówił gość Wszechnicy.
O wojnach zastępczych
W czasach zimnej wojny USA i ZSRR nie dążyły do bezpośredniej konfrontacji. W ramach rywalizacji mocarstwa wspierały natomiast strony konfliktów rozgrywających się w innych regionach globu. – To są wojny zastępcze, które toczą się na obrzeżach euroatlantyckiego świata, czyli półkuli północnej, gdzie postęp cywilizacyjny, w tym niestety środki niszczenia są bardziej zaawansowane niż gdzie indziej (…) Tutaj [na półkuli północnej – red.] raczej tych wojen się unika, natomiast na obrzeżach, na styku, na innych kontynentach te wojny były i nadal trwają – zwrócił uwagę gen. Koziej.
Gen. Koziej o wojnie hybrydowej
W 2014 roku Rosja zaanektowała ukraiński Krym. Kreml wsparł również militarnie separatystów w Donbasie. Rosyjscy żołnierze zaangażowani w tę operację działali w mundurach bez rosyjskich oznaczeń. Strona rosyjska oficjalnie twierdziła, że nie stoi za tymi akcjami. Działania tego typu określane są przez specjalistów mianem wojny hybrydowej. Gość Wszechnicy określił ten rodzaj wojny „działaniem poniżej jawnego progu agresji”. – Ona jest szczególnie niebezpieczna w stosunku do drugiej strony, która jest systemem złożonym, sojuszy takich jak NATO. Dlaczego? Dlatego, że aby NATO podjęło zorganizowane działanie, musi uzyskać konsensus wszystkich członków – podkreślił gen. Koziej. Trudność w ocenie takich działań w opinii naszego rozmówcy może poróżnić sojuszników. W efekcie opóźni to proces podejmowania decyzji w ramach NATO.
Zobacz też: Trolling. Hybrydowa wojna o dusze
O rosyjskiej doktrynie wojennej
Rosyjska doktryna wojenna dopuszcza użycie taktycznej broni nuklearnej. Zakłada ona taką sytuację, gdyby konflikt konwencjonalny przebiegał na niekorzyść Rosji. Użycie głowic o niskiej sile rażenia w założeniu ma doprowadzić do „deeskalacji” konfliktu. – Rosja uważa, że po stronie NATO nie byłoby eskalacji tej wojny w stronę wojny nuklearnej. Siedliby do stołu i zaczęli negocjować. Ale przez ten czas Rosja może by już zajęła Łotwę, Litwę, Estonię, może kawałek Polski – zwrócił uwagę nasz rozmówca. – Jeżeli NATO nie odpowie odpowiednio swoją doktryną, która by minimalizowała szansę Rosji zastosowania takiej metody, to ryzyko wybuchu zbrojnego konfliktu będzie dużo większe – podkreślił gość Wszechnicy.
Sprawdź również: Rosyjskie spory o (nie)pamięć. O czym chcą pamiętać, a o czym zapomnieć mieszkańcy dzisiejszej Rosji?
Gen. Koziej o polskiej strategii obronnej
– My musimy przede wszystkim walczyć o czas, żeby jak najdłużej nie dać się pokonać, żeby pozostali zdążyli przyjść nam z pomocą – mówił nasz rozmówca. Jego zdaniem błędem jest koncentrowanie wojsk wzdłuż granicy, ponieważ przełamanie frontu umożliwiło by przeciwnikowi ich okrążenie. – Dlatego lepsza jest naszym przypadku głęboka obrona, z odwodami, manewrowa wojna itd. aby jak najdłużej stawiać zorganizowany opór, żeby dać czas Sojuszowi na zorganizowanie kontrofensywy – zwrócił uwagę gość Wszechnicy.
O polskiej marynarce wojennej
Gen. Koziej w takcie rozmowy odniósł się również do modernizacji polskiej marynarki wojennej: – Ja uważam, że pora jest na dokonanie pewnego przełomu w myśleniu o zadaniach marynarki wojennej. Zrobienie pewnego przeskoku, nie w kierunku dużych okrętów, które by chodziły po oceanach, a ani nawet nie w kierunku dużych okrętów podwodnych na Bałtyku, bo one są łatwe do namierzenia, ale w kierunku mniejszych jednostek, w tym także bezzałogowych.
Szerzej w nagraniu rozmowy z gen. Stanisławem Koziejem.
Oprac. PW
***
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.