Polskie rolnictwo w Unii Europejskiej

Rozmowa z dr. Januszem Rowińskim, Fundacja Wspomagania Wsi, 24 stycznia 2020 [1h07]

Polskie rolnictwo w Unii Europejskiej osiągnęło sukces, ale ma poważne problemy strukturalne. Obecnie 90 proc. rodzimych gospodarstw nie osiąga dochodów, które umożliwiałyby godne życie i finansowanie inwestycji ze środków własnych – mówi w rozmowie z Piotrem Szczepańskim dr Janusz Rowiński, redaktor naukowy opracowania „Struktura polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej” (CeDeWu, 2019).

Nie możesz obejrzeć wywiadu? Posłuchaj podcastu:

Podczas pierwszej części rozmowy dr Rowiński podsumowuje 15 lat obecności polskiego rolnictwa w UE. Naukowiec wyjaśnia, że warunki klimatyczne w Polsce odpowiadają niemieckim, francuskim, belgijskim, holenderskim i duńskim. Odmienne warunki panują w krajach śródziemnomorskich – Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech, Grecji i częściowo Bułgarii. Gość Wszechnicy precyzuje, że rolnictwo dwóch wymienionych obszarów różni się przede wszystkim strukturą produkcji roślinnej. Jeśli chodzi o produkcję zwierzęcą, bardziej istotny jest rodzaj gleb w danym kraju i ukształtowanie terenu.

Redaktor naukowy opracowania „Struktura polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej” wskazuje, że najbardziej adekwatne jest porównywanie polskiego rolnictwa z niemieckim i francuskim. – To kraje o dużym potencjale produkcyjnym, o dużej powierzchni, których rolnictwo jest najbardziej podobne do rolnictwa polskiego. Są pewne różnice klimatyczne, jeśli chodzi o jakość gleby. Zwłaszcza Francja południowa ma odmienny klimat niż Polska, którą trzeba częściowo zaliczać do rolnictwa śródziemnomorskiego. Ale Francja północna klimatycznie trochę odbiega od tego, co się dzieje w Polsce, ale znowu nie tak bardzo. Rolnictwo niemieckie pracuje niemalże w tych samych warunkach, co rolnictwo polskie – wyjaśnia dr Rowiński.

Polskie rolnictwo w Unii Europejskiej

Zobacz również: O raporcie Polska wieś 2016. Rozmowa z prof. Jerzym Wilkinem

Naukowiec przypomina, że wejście Polski do UE wiązało się z obawami rolników. – Uważano, że rolnictwo polskie zostanie zniszczone w wyniku konkurencji, przede wszystkim rolnictwa niemieckiego, francuskiego, ale tak samo rolnictwa tych państw, które mają bardzo intensywne rolnictwo, jak Dania, Belgia czy Holandia – mówi. – Zresztą, podobne obawy, co bardzo śmieszne, żywili tak samo rolnicy europejscy, którzy do ostatniej chwili bali się rolnictwa polskiego – dodaje.

Gość Wszechnicy wskazuje, że przejawem tych obaw była kwestia dopłat bezpośrednich, gdzie polscy rolnicy zostali „dosyć brutalnie potraktowani”. W pierwszym roku naszego członkostwa w Unii Europejskiej otrzymali co prawda 55 proc. pełnej kwoty, ale UE pokryła jedynie 25 proc. Pozostałą część musiało pokryć polskie państwo. Dopiero w 2013 roku budżet Unii w pełni pokrywał dopłaty dla polskich rolników.

Obecnie zdaniem dr. Rowińskiego polscy rolnicy z sukcesem odnajdują się w UE. Redaktor naukowy opracowania „Struktura polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej” podaje dane, według których eksport produktów rolnych do UE wzrósł niemalże sześciokrotnie od momentu wejścia do wspólnoty. Jednocześnie zastrzega, ze jeśli porównamy potencjał eksportowy rolnictwa polskiego, który mierzy się wysokością eksportu w przeliczeniu na jednostkę ziemi, „to jesteśmy gdzieś na szarym końcu”. Gość Wszechnicy dodaje, że rynek europejski jest tak czy inaczej nasycony.

Dr Rowiński: Gospodarstwo mniejsze niż 30 ha nie zapewnia godnego poziomu życia

Sprawdź też: Co znaczy prowadzić gospodarstwo rolne w Polsce? Rozmowa z dr. Ryszardem Kamińskim

W dalszej części rozmowy naukowiec mówi przede wszystkim o problemach polskiego rolnictwa oraz rekomendacjach, jakie wynikają z opracowania „Struktura polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej”. Obecnie 90 proc. rodzimych gospodarstw nie osiąga dochodów, które umożliwiałyby finansowanie inwestycji ze środków własnych. Jednocześnie od 2013 roku niezmienna pozostaje kwota dopłat bezpośrednich. – Czyli w tej chwili wzrost zamożności rolników zależy od tego, co wyprodukują. Niezależnie od tego, powierzchnia gospodarstwa determinuje dochody – wskazuje redaktor opracowania. Podkreśla, że według ekonomistów gospodarstwo o powierzchni mniejszej niż 30 ha nie jest w stanie zapewnić „przyzwoitego poziomu życia” i środków na inwestycje.

Dr Rowiński mówi, ze liczba takich gospodarstw maleje, ale w niewystarczającym tempie. Zdaniem gościa Wszechnicy państwo powinno kierować  pomoc jedynie do tych gospodarstw, które znajdują się ponad górną granicą rozwojową. Według niego na wsparcie zasługują również te gospodarstwa, które mogą stać się rozwojowe dzięki projektom dotowanym przez państwo. Wyjątek od tej reguły zdaniem naukowca są gospodarstwa warzywnicze, ogrodnicze czy zielarskie, które mogą osiągać „przyzwoity dochód” z mniejszej powierzchni.

Polityka państwa wobec gospodarstw wielkotowarowych

Obejrzyj też: O nierównościach i o zróżnicowaniu między regionami. Rozmowa z prof. Moniką Stanny

Dr Rowiński krytykuje również politykę państwa wobec gospodarstw wielkotowarowych. Jak wyjaśnia, są to przeważnie byłe pegeery, które zostały przejęte przez Skarb Państwa i wydzierżawione. Obecnie kończy się termin dzierżaw, ale dzierżawcy są zachęcani do ich przedłużania. Warunkiem przedłużenia dzierżawy jest jednak ograniczenie powierzchni gospodarstwa. Na uzyskanej w ten sposób ziemi organizuje się gospodarstwa rodzinne. Tymczasem jak podkreśla gość Wszechnicy, udział gospodarstw wielkotowarowych w ogóle gospodarstw jest w Polsce najniższy w UE. Aktualnie wynosi on około 15 proc.

Naukowiec podkreśla, że gospodarstwa wielkotowarowe na ogół funkcjonują bardzo dobrze i poradziłby sobie również bez dopłat z Unii Europejskiej. Ich dzierżawcy ponosili często nakłady inwestycyjne, a podział istniejącej infrastruktury, na przykład budynków, nastręcza problemów. – Poza tym wydaje się, że ograniczanie tej części rolnictwa, które funkcjonuje najlepiej, jest rolnictwem wysokotowarowym, jest rolnictwem które dostarcza wielu produktów na eksport, jest nonsensem ekonomicznym. Natomiast to nie rozwiązuje spraw strukturalnych polskiego rolnictwa, dlatego, że gospodarstwa wielkotowarowe są tylko w niektórych regionach – jest to woj. zachodniopomorskie, lubuskie, fragment wielkopolskiego, warmińsko-mazurskie i koniec – podkreśla dr Rowiński.

Dr Rowiński: Wszyscy rolnicy chcieliby być dostawcami sieci handlowych

Może zainteresuje cię: Przybyszew. Stulecie przemian polskiej wsi. Rozmowa z prof. Markiem Kłodzińskim

Naukowiec mówił również, czy państwo może wesprzeć rolników w poszukiwaniu nowych rynków zbytu. Zdaniem gościa Wszechnicy, nie ma tu wiele do zrobienia. – My mamy bardzo dobry przemysł mięsny i bardzo dobry przemysł mleczarski. Są to przemysły powiązane z przemysłem innych krajów europejskich. Jeżeli nie są, to jest tego rodzaju historia, że znaczna część eksportu rolno-spożywczego odbywa się za pośrednictwem wielkich sieci handlowych. Mniej więcej 1/3 eksportu idzie poprzez sieci. Produkty z Polski są sprzedawane np. w Lidlu we Francji jako produkty anonimowe – mówi dr Rowiński.

Gość Wszechnicy podkreśla, że polskie rolnictwo w Unii Europejskiej miałoby się znacznie gorzej bez sieci handlowych. – Jeżeli pan porozmawia z ludźmi z przemysłu rolno-spożywczego, to będą narzekać na sieci, bo są bardzo twardym partnerem w rokowaniach cenowych, ale równocześnie wszyscy chcieliby być dostawcami do sieci, bo to jest stały zbyt dużych ilości – zaznacza.

Czy rolnictwo Unii Europejskiej jest konkurencyjne? Czy polskim rolnikom opłaci się inwestować w produkcję ekologiczną? Jak powinni radzić sobie w obliczu epidemii ASF?

Więcej w nagraniu rozmowy.

Więcej o polskiej wsi: Seminaria i konferencje Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

PW

***

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Podobne wykłady Ekonomia

Komentarze

Partnerzy

Lista zapisanych wykładów jest aktualnie pusta.